Muzułmanie, imigranci w Polsce? Większość Polaków mówi głośne: nie!

Każdy obywatel próbujący nielegalnie przekroczyć granicę obcego państwa zostanie w najlepszym przypadku zatrzymany, a w najgorszym pozbawiony życia. Jak zatem zrozumieć fenomen, polegający na zachęcaniu do otwierania granic i niekontrolowanego napływu, obcych kulturowo, językowo i świadomościowo tubylców. Czy można wymusić otwarcie granic i przyjęcie obcych, opierając się jedynie na liczebności uchodźców i ich pragnieniach? W jaki sposób imigrant bez znajomości języka i ochoty do podjęcia pracy, nie ma być obciążeniem dla społeczeństwa? Czy jest w ogóle możliwe, aby muzułmanin kiedykolwiek zasymilował się w społeczeństwie katolickim lub praktykującym inną religię, wyznania, przekonania? Pamiętać należy przede wszystkim, że islam to nie tylko religia, ale przede wszystkim styl życia.

Muzułmanie nigdy nie będą myśleć i czuć się Polakami i Europejczykami, nawet w kolejnych pokoleniach. Z ust zachodnich polityków często pada argument o możliwości emigracji Polaków do krajów Unii. Traci on na znaczeniu przy porównaniu obu rodzajów migracji. Polacy żyją zgodnie z zasadami krajów, w których przebywają. Pracują, płacą podatki. W większości nie są roszczeniowi, nie narzucają gospodarzom własnych poglądów, przekonań i religii. Nie mordują innowierców. Istotne jest przekonanie samych zainteresowanych, że nie warto walczyć o wolność i lepsze życie dla kolejnych pokoleń. Wybierając drogę po linii najmniejszego oporu, liczą na łatwe i lekkie życie na koszt innych obywateli. Jeżeli kiedykolwiek zagrożona byłaby Polska, możemy liczyć na ich zaangażowanie i poświęcenie? Polacy, to dzielny naród, co udowodnili po wielokroć, zapisując krwawo karty historii. Doskonale zdajemy sobie sprawę, że osobom potrzebującym można pomagać na wiele sposobów. Najlepszym rozwiązaniem byłaby wspólna interwencja wszystkich krajów Unii i nie tylko, w miejscu ogarniętym konfliktem.

Ograniczając i likwidując przyczynę zaistniałej sytuacji, zapobiegnie się dalszym „wędrówkom ludów”. Równocześnie należałoby wprowadzić jednakową politykę tzw. twardej ręki na granicach państw. Zdroworozsądkowe podejście w kwestii nielegalnych imigrantów, jak do tej pory zaprezentowały jedynie Węgry. Pomagać i owszem należy, ale ofiarując wędkę, nie rybę.